Jak to było już od lat w naszym zwyczaju – w dniu 10 maja wybraliśmy się na pielgrzymkę, by podziękować Panu Bogu za przyjęcie Sakramentów Bierzmowania oraz Pierwszej Spowiedzi i Komunii świętej. Tym razem nasz pielgrzymi szlak wiódł do Krakowa. Zaczęliśmy od najważniejszego na świecie Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. Pomodliliśmy się przy relikwiach św. Siostry Faustyny, ba – nawet je ucałowaliśmy. Mieliśmy też okazję posłuchać ciekawej prelekcji jednej zakonnicy ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, która w sposób bardzo zajmujący a zarazem błyskawiczny przybliżyła nam postać i misję Apostołki Bożego Miłosierdzia. Nie mogliśmy też nie wstąpić na krótką modlitwę do Bazyliki, niektórzy nawet skorzystali z możliwości Spowiedzi, nawiedziliśmy też kaplicę Najświętszego Sakramentu, by pokłonić się Panu Jezusowi obecnemu pod postacią Hostii.
Drugim etapem naszej pielgrzymki było znajdujące się opodal sanktuarium św. Jana Pawła II. Już czekał na nas ks. Ryszard Kilanowicz, który kiedyś był wikarym w naszej nowotarskiej parafii Najśw. Serca Pana Jezusa, a obecnie pełni posługę w krakowskim sanktuarium św. Jana Pawła II. Najpierw zaprosił nas do wspólnej modlitwy podczas uroczystej Mszy świętej o godzinie 12-tej, którą on sprawował w naszej dziękczynnej intencji a następnie zorganizował nam krótkie zwiedzanie świątyni. Podziwialiśmy piękne mozaiki w dolnym kościele, nawiedziliśmy kolejne kaplice oraz byliśmy też w głównej świątyni, widzieliśmy płytę z grobu Jana Pawła II, kiedy jeszcze spoczywał w podziemiach Bazyliki św. Piotra. Oddaliśmy cześć Jego relikwiom. Jednak największe wrażenie zrobiła na nas biała sutanna Papieża z zastygłymi śladami Jego krwi, kiedy został postrzelony pamiętnego dnia 13 maja 1981 roku.
Z sanktuarium św. Jana Pawła II udaliśmy się do Parku Edukacji Globalnej. Tam mieliśmy niebywałą okazję zwiedzić wioski świata na 5 kontynentach. Nasi przewodnicy, którzy bardzo interesująco opowiadali o życiu ludzi, pokazując nam kolejne domki, zachęcali też do przymierzania strojów i różnych ozdób, próbowania gry na nieznanych nam instrumentach. Ta wizyta była naprawdę bardzo ciekawa i pouczająca. Na koniec niektórzy z nas zakupili w sklepiku misyjnym fajne wyroby z dalekich, misyjnych krajów. Nie żałowali na nie pieniędzy, bo wiedzieli, że w ten sposób wspierają dzieła misyjne księży Salezjanów, którzy pracują na misjach.
Ostatni etap naszej pielgrzymkowej trasy rozpoczął się smakowicie. Wszyscy byliśmy już nieco głodni i dlatego z wielkim smakiem spałaszowaliśmy pyszny obiadek w bardzo wiekowym miejscu, jakim jest Opactwo OO.Benedyktynów w Tyńcu. Prawie nikt z nas nie był w tym miejscu, które w promieniach majowego, ciepłego słońca, usytuowane na brzegu dostojnej Wisły – prezentowało się okazale i pięknie. Chociaż wciąż trwają tam prace remontowe – nasza grupa mogła zwiedzić dostępne pomieszczenia średniowiecznego klasztoru. Spacerowaliśmy krużgankami, które mają blisko tysiąc lat, poznawaliśmy życie mnichów św. Benedykta. Byliśmy też w sali, gdzie przy specjalnych pulpitach przepisywali oni księgi, zanim Guttenberg wynalazł druk. Niektórzy bardzo namacalnie poznawali tę pracę, czego ślady widniały potem na ich rękach i… buziach. Wreszcie wiemy, co to znaczy benedyktyńska cierpliwość i dokładność; skąd się wzięło łacińskie powiedzenie: ora et labora. Naszą wizytę w gościnnych progach tynieckiego klasztoru zakończyliśmy w kościele pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Tam zobaczyliśmy miejsce, gdzie mnisi spotykają się kilka razy dziennie na liturgii, niektórzy mieli szczęście usłyszeć piękny śpiew gregoriański, jakim wysławiają oni każdego dnia Pana Boga. Zobaczyliśmy też prawdziwego mnicha w zakonnych szatach, który samotnie modlił się w kościele.
Z żalem żegnaliśmy tynieckie Opactwo z jego niesamowitą atmosferą pośród piękna wiosennej przyrody. Pełni wrażeń, trochę też zmęczeni wracaliśmy do domu, wychwalając Matkę Bożą słowami Litanii Loretańskiej, wszak to przecież Jej miesiąc.